Portal informacyjno-historyczny

Jak komuniści niszczyli historię i kulturę narodową. Chcieli stworzyć naród bez przeszłości

w Bez kategorii/Mocne słowa


Zachęcamy do obserwowania strony na Twitterze

Jeden z moich przyjaciół, walczących w armii gen. Andersa, napisał mi niedawno:

W dalszym ciągu między nami a Waszą Wyspą leży niezmierzona przepaść i żadne wieści od Was – prócz smutnych oficjalności nie dochodzą. Nie dochodzą też pisma, ni książki. Spotkamy się może kiedyś zupełnie różni, nie poznający siebie, bez wspólnego języka.

Adam-Doboszynski1
Adam Doboszyński

Wydaje mi się Kolego, że się mylicie. Rzeczywiście między nami a Wami, między Krajem a emigracją leżą przepaści, przekraczalne tylko dla wieści oficjalnych i dla oficjalistów. Nie jest to przypadek, ani nawet konieczność wojny totalnej. Jest w tym myśl świadoma. Mimo to wydaje mi się,że patrzycie zbyt czarno. Na Wyspę Brytyjską zjeżdża ostatnio trzecia już z kolei fala emigracji. Pierwsza napłynęła z Francji w roku 1940, druga z Rosji via tak dla nas odległy „Bliski” Wschód, trzecia –  najliczniejsza – płynie od roku ciągłym strumieniem z Europy zachodniej, z niemieckiej niewoli.

Przez cały zaś czas – ciureczkiem – kapią ponadto przybysze z Kraju. Mamy więc tutaj dostateczny materiał do obserwacji. Wierzcie mi, że nie tylko nie ma przepaści między nami na Wyspie a tymi, co do nas zjeżdżają, ale wszyscy razem dziwnie szybko znajdujemy wspólny język. Najodporniejszy przybysz do sześciu miesięcy wsiąka bez reszty – niestety – w tutejszą atmosferę. Jestem przekonany i miałem potwierdzenie tego z różnych ust, że i „lordowie” z Wyspy asymilują się szybko i w Kraju i u Was. Naród polski jest mimo wszystko tak silną wspólnotą, że sztuczne przegrody ani lata rozdziału jej nie rozsadzą. Spostrzegły to nie od dziś czynniki, dla których rozłożenie naszego narodu stanowi zadanie ważne i pilne.Widząc,że mechaniczny podział społeczeństwa polskiego nie daje głębszych i trwalszych wyników, czynniki te skierowały swój wysiłek na rozłożenie podstaw psychiki polskiej, na chemiczny rozkład pierwiastków, które wieki stopiły w tak trudną do rozerwania całość. Chcąc zniszczyć Naród Polski, postanowiono go najpierw rozłożyć na dwa narody: jeden historyczny, drugi „lubelski”, zaczynający się dopiero budować – od zera. Miejsce Narodu wywodzącego się od Piasta zająć ma polski człon międzynarodówki; bohaterem jego będzie Szela, z prekursorem w osobie Kostki Napierskiego, który natchnienie czerpał od wschodniego najeźdźcy.

17987aafdagjaf
Unia Lubelska, Jan Matejko

Ten nowy naród nie będzie miał historii. Nie wolno mu mieć historii. Spośród historycznych postaci amnestię od zapomnienia otrzymał jak dotąd tylko Kościuszko – ze względów zrozumiałych. Zdaniem szkoły lubelskiej, poza Kościuszką naród polski nie miał historii, tylko jakiś wiekowy koszmar obszarniczo-pańszczyźniany. Fakt, że najwspanialszy okres naszych dziejów, od Łokietka po Długosza, był okresem wolności chłopa; fakt, że pańszczyzna zaczęła się u nas wkradać dopiero w połowie epoki jagiellońskiej, równolegle do słabnięcia w Polsce katolicyzmu; fakt, że nawiązując do okresu naszej świetności historycznej nawiązujemy właśnie do największej wówczas w Europie sprawiedliwości społecznej i najbardziej na owe czasy demokratycznego ustroju, w którym większość warstwy szlacheckiej składała się z chłopów, co stanowiło unikat w dziejach świata – wszystkie te fakty albo się przemilcza, albo się fałszuje. Pewne siły nie chcą dopuścić, by fakty te zagnieździły się w umysłach Polaków. Naród „lubelski” ma się rodzić od zera, w goryczy urazów i fałszywych legend, w kompleksach pieczołowicie hodowanych nienawiści. Na dźwięk nazwisk i faktów, znacznych w historii Rzeczypospolitej odbrzmiewać ma w duszy każdego Polaka struna niechęci i odrazy. Według wszelkich zasad naukowej propagandy sączy się w nas przeświadczenie, że przyszła Polska winna być mała, zwykła, szara, codzienna, obliczona na przeciętną miarę przeciętnego człowieczka.

2013-09-12-17-52-26
Bitwa pod Wiedniem, Jan Matejko

Koniec z bastionami, szańcami, przedmurzami, Chrześcijaństwem u progu Azji, Zachodem na Wschodzie, Rzymem u wrót Uralu. Kazimierz Wierzyński, Autor Barbakanu Warszawskiego, bardzo się naraził swym konfratrom ze Skamandra. W zasięgu Słonimskiego i Tuwima (a zasięg to szeroki) hasło małej Polski bardzo naturalnie kojarzy się z hasłem Małopolski kończącej się na Sanie. Pod piórem Pruszyńskiego hasło to znalazło nawet pseudohistoryczną formułę Polski Krzywoustego. Oto koncepcja, którą urzeczywistniać będzie naród Lubelski, dumny z przekreślenia jednego więcej przesądu historycznego, wszczepianego tylu pokoleniom Polaków, które miały żal do Krzywoustego, że Polskę podzielił, jej kresy zaprzepaścił i niepodległość naraził.

Historycy zgodnie stwierdzają, że zarówno w okresie po Krzywoustym, jak i w czasie niedawnych rozbiorów, jedność narodu, a nawet samo jego istnienie, uratowane zostało przez religię i Kościół. To też heroldzi nowego narodu z pianą na ustach walczą z katolicyzmem. On jest winien wszystkiemu. On, narzędzie Unii z Litwą, winien jest małości Polski, jej nieszczęściom i katastrofom. On, inspirator Jana z Czarnolasu, Ksiąg Pielgrzymstwa i Księgi Ubogich, winien jest naszego zacofania w stosunku do wielkiej kultury Forda i Babbitta. Wolterowskie Ecrasez 1’infame rozbrzmiewa wśród współczesnych Polaków. Na Wyspie Brytyjskiej drukują się już wydawnictwa antykatolickie na wywóz do odrobużnej, krzywoustej Polski. Wprawdzie dwie trzecie Polski, zgodnym wysiłkiem obu zaborców, pozbawiono już duchowieństwa, wprawdzie Papież i katolicy jedyni na świecie występują dziś w obronie Polski, ale walka z klerem jest dla pewnych ludzi nadal ważniejsza niż walka z agenturami zaborców. Przykład Sowietów wykazał,iż wychowanie jednego tylko pokolenia w bezbożnictwie wystarczy, by chrześcijaństwo wyrwać z korzeniami.

W „suwerennej” Polsce lubelskiej uda się to niechybnie. Ten cement psychiczny,jakim jest dla Narodu jego religia, należy czym prędzej z niego wytrzebić. Na lotnym piasku, w podmuchach przeciągów ze Wschodu i Zachodu, budowniczowie „nowego” narodu będą mogli improwizować „nową” kulturę.

PKWN_Manifest
Manifest Polskiego Komitetu Wyzwolenia Narodowego, 1944

Biada tym, którzy zechcą upierać się przy dawnych przesądach. O dziwo, najgroźniejszymi dla nowego narodu okazują się ci zwykli polscy chłopi, których problem tak niezmiernie się wyjaśnia, jeśli nazwiemy ich kułakami. Proletariusz rolny na pięciu hektarach stanowi ideał nie tylko lubelskiego rządu typu 1944. Wszak opowiedzenie się za zagrodą dziedziczną, jedyną zaporą przeciw proletaryzacji polskiego chłopa,stanowi w pewnych kołach nieledwie patent na faszystę.

Obok historycznych warstw i grup, obok ludzi na „ski” i ludzi na „icz”, zlikwidować należy również historyczne instytucje. Jedyna właściwie taka instytucja, która przetrwała bez przerwy w psychice narodu, to instytucja Naczelnego Wodza, od Chrobrego po Sobieskiego, od Kościuszki po Piłsudskiego. Zniesienie tej instytucji, po jej uprzednim odarciu z powagi, stanowi jeden z wymogów narodu bez historii. Dewaluacja Głowy Państwa, koniecznie wzorem zbankrutowanej III. republiki francuskiej, stanowi wymóg równie pilny. Wszak budowa nowego narodu toczyć się ma w atmosferze wolnej od przygniatającego wpływu autorytetów – rodzimych. Zbędny i krępujący balast kultury, tradycji, kamieni martwych a tak wciąż jeszcze żywych, odrzuci się również. Zniszczenie Warszawy stanowi poważny sukces na drodze do lubelskiego narodu. Historyczne budynki.wspomnienia i powiązania, ludzie żywi, ich mieszkania i pamiątki, wszystko to ciążyło kłodą u nogi. W Warszawie zbyt mało było z Szeli, zbyt dużo z Traugutta. Nowy naród zdobędzie się na nową stolicę. Po III. republice francuskiej i III. Rzeszy Hitlera nadchodzi pora na III. Polskę z Lublina. Nie myślcie, Kolego, że poniosło mnie pióro i wyobraźnia. Ten podział na dwa narody realizowany jest uporczywie, i u Was i u nas, i w Kraju i na emigracji, z dużym nakładem wysiłku. Są ludzie i grupy namiętnie temu oddane. Fanatyzm burzenia wzbudzić łatwo, szczególnie jeśli się dysponuje trybami oficjalności i usługami oficjalistów. Jest to akcja groźna, realna, rak toczący organizm psychiczny Polski. Równolegle do niszczenia żywych sił narodu prowadzi się podkopy pod jego psychiczną wspólnotę. Całość – żywe siły i psychikę – chce się odurzyć, śmiertelnie osłabić, sparaliżować…

Oto największe niebezpieczeństwo grożące dziś narodowi polskiemu. Jeśli nie uda się tej groźby zażegnać, nadejdzie „Finis Poloniae”. Jeśli się uda,ze starcia między Zachodem a Wschodem wyłoni się Rzeczpospolita wspaniała i zwycięska, czerpiąca wielkość z mogił i zgliszczów, śmiało sięgająca w przyszłość a zarazem wsłuchana w zew swej przeszłości, dumna z jej osiągnięć i ucząca się z jej błędów.

Źródło: Adam Doboszyński „W pół drogi”, rozdz. „Dwa narody”.

(825)

Chcesz podzielić się z Czytelnikami portalu swoim tekstem? Wyślij go nam lub dowiedz się, jak założyć bloga na stronie.
Kontakt: niezlomni.com(at)gmail.com. W sierpniu czytało nas blisko milion osób!
Dołącz, porozmawiaj, wyraź swoją opinię. Grupa sympatyków strony Niezlomni.com

Redakcja serwisu Niezłomni.com nie ponosi odpowiedzialności za treść wypowiedzi zawartych w komentarzach użytkowników. Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu.
Jednocześnie informujemy, że komentarze wulgarne oraz wyrażające groźby będą usuwane.
Ładowanie komentarzy Facebooka ...

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.

*

Korzystając z formularza, zgadzam się z polityką prywatności portalu

This site uses Akismet to reduce spam. Learn how your comment data is processed.

Idź na górę