W Polsce film „Wołyń” Wojciecha Smarzowskiego był długo oczekiwany i spotkał się z dobrym przyjęciem, chociaż porusza bardzo trudny temat w historii naszego kraju. Jednocześnie na Ukrainie, której film w dużym stopniu dotyczy, doszło do tego, że projekcje były odwoływane. Po kilku miesiącach temat wcale nie ucichł.
Nie doszedł do skutku m.in. pokaz w Kijowie, który był zaplanowany kilka dni po premierze w Polsce. Ambasador Ukrainy w Polsce tłumaczył, że zdecydowały względy bezpieczeństwa. Pewne grupy Ukraińców szykowały protesty, bo nie spodobały się im przedstawione w filmie „czarne karty” historii ich kraju.
Obawialiśmy się tego, co film „Wołyń” może wywołać na ulicy. Mamy sygnały, że mogą być protesty wokół filmu, trzeba przygotować społeczeństwo
– tłumaczył ambasador Ukrainy w Polsce Andrij Deszczyca w radio ZET na temat odwołania pokazu filmu „Wołyń” w Kijowie.
Deszczyca nie ukrywał, że obawiano się przyjęcia niektórych scen i negatywnej reakcji na nie. Tym bardziej, że na Ukrainie są aktywne, jak podkreślił, organizacje, którym wizja Smarzowskiego mogła nie przypaść do gustu.
Ostatecznie projekcję w Kijowie, na którą byli zaproszeni przedstawiciele najwyższych ukraińskich władz, w tym prezydent, premier i parlamentarzyści, odwołano. Organizujący pokaz Instytut Polski przy ambasadzie RP otrzymał pismo od MSZ Ukrainy.
W związku z zamiarami zorganizowania przez stronę polską specjalnej projekcji filmu fabularnego ‚Wołyń’ reżysera W. Smarzowskiego Ministerstwo Spraw Zagranicznych Ukrainy usilnie zaleca odwołanie tego przedsięwzięcia ze względu na porządek publiczny
– napisano w piśmie z ukraińskiego MSZ.
Od tego czasu minęło kilka miesięcy, a na Ukrainie „Wołyń” nadal jest zakazany. Spora grupa Ukraińców wciąż nie może jednak pogodzić się z przedstawieniem historii ich kraju. Oto wymowny fragment, który mówi dlaczego:
Scenariusz filmu „Wołyń” Smarzowskiego oparty jest na autentycznych wydarzeniach, które miały miejsce w okresie od wiosny 1939 roku do lata 1945 roku w wiosce zamieszkałej przez Ukraińców, Polaków i Żydów. Reżyser wykorzystał przy tworzeniu filmu wątki ze zbioru opowiadań „Nienawiść” autorstwa Stanisława Srokowskiego. Całość była wielokrotnie konsultowana z historykami.
(13129)