Bronisław Geremek i Tadeusz Mazowiecki / fot. Wikipedia Bronisław Geremek i Tadeusz Mazowiecki / fot. Wikipedia

Jadwiga Staniszkis o roli Geremka i Mazowieckiego podczas Sierpnia 1980. ,,Uważała pani, że doradcy manipulują robotnikami?”



Małgorzata Subotić: – Co pani robiła tam [w Stoczni Gdańskiej w sierpniu 1980 r.] jako ekspert?
Jadwiga Staniszkis: – Pisałam część wystąpień, brałam udział w negocjacjach, buntowałam się, gdy przyjęto gorszą, niż można było, formułę kierowniczej roli partii. Byli tam już Mazowiecki, Geremek, którzy dotarli wcześniej. Zresztą ich droga była zupełnie inna. (…)
Część ekspertów była zachęcana przez ludzi władzy, by pojechali do stoczni. Nie po to, by byli konfidentami, lecz dlatego, że mieli podobną wyobraźnię, rozumieli, co to znaczy niezależny związek zawodowy w kategoriach ideologicznych, znali ograniczenia władzy. Robotnicy nie rozumieli, że powstanie takiego związku zawodowego łamie całą konstrukcję komunizmu, zgodnie z którą partia-państwo musi zastąpić i kapitalistów, i robotników, jest jedynym podmiotem władzy i jedynym historycznie istotnym podmiotem społecznym.

MS: – Mazowiecki, Geremek jechali tam więc, by załagodzić sytuację?
JS: – Tak.

MS: – Kiedy jednak przyjechali, chęć stonowania nastrojów im przeszła?
JS: – Niezupełnie, bo doskonale rozumieli, co oznaczają żądania niezależnych związków. I wiedzieli, że jeśli negocjacje się zaczną, to uzna się stronę robotniczą za niezależny podmiot. A to już oznaczało wygraną. W ostatnim rzucie na taśmę, pod naciskiem władzy, wprowadzili jednak zapis, że ta robotnicza reprezentacja uznaje kierowniczą rolę partii [komunistycznej] w społeczeństwie. Była szansa, aby przeszła formuła szczecińska, w której nie mówiło się wprost o kierowniczej roli partii, było tylko odwołanie do konstytucji. Dla strajkujących takie sformułowanie nie byłoby upokorzeniem. Ale Mazowiecki i Geremek uznali, że nie o to chodzi, że musi być dosłownie zapisana partia. I ja wtedy wystąpiłam z grupy negocjacyjnej.

MS: – Uważała pani, że doradcy manipulują robotnikami?
JS: – Nie nazywałabym tego tak ostro. Uważam, że doradcy nadużyli swojej przewagi intelektualnej, językowej.

Źródło: „W odświętnych ciuchach. Małgorzata Subotić rozmawia z Jadwigą Staniszkis“, Rzeczpospolita, Plus-Minus, 4-5 września 2004

(1190)