Była nazywa ,,aniołem” dla ciężarnych w Auschwitz. Uratowała kilka tysięcy dzieci. Powstanie film o bohaterskiej położnej

w II wojna światowa


Zachęcamy do obserwowania strony na Twitterze

Miała odwagę sprzeciwić się samemu doktorowi Mengele, gdy ten kazał pozostawiać żydowskie noworodki na śmierć i pomogła przyjść na świat 3 tysiącom dzieci w obozie w Auschwitz. Bohaterska Stanisława Leszczyńska będzie bohaterką filmu dokumentalnego przygotowywanego przez jej krewną, reżyserkę Marię Stachurską, mamę Anny Lewandowskiej.

Stanisława Leszczyńska była położną w obozie Auschwitz-Birkenau. W bardzo trudnych warunkach, gdy brakowało podstawowych narzędzi i leków, odebrała 3 tysiące porodów, nie tracąc żadnego dziecka i żadnej matki.

Jako dorastająca nastolatka zapamiętałam ją jako surową, wymagającą. Nawet trochę się jej bałam, ale kiedy byłam małą dziewczynką, widziałam ją jako osobę ciepłą, dobrotliwą, z delikatnym zaledwie uśmieszkiem. Nie była kimś, kto śmieje się do rozpuku. Dzisiaj, gdy po latach coraz więcej wiem o jej przeżyciach wojennych, mam świadomość, że nie mogła być inna. Człowiek, który przechodzi takie piekło, jakie ona przeszła, zmienia się na zawsze. Gdyby była roześmianą, wesołą, rozkoszną babcią, byłoby to nieprawdziwe

– wspomina w ,,Do Rzeczy” Maria Stachurska, krewna Leszczyńskiej i reżyserka, która kręci dokument pt. „Położna”.

Stanisława Leszczyńska sama była więźniem obozu w Auschwitz. Mimo tego miała odwagę sprzeciwiać się rozkazom władz i przyjmowała porody oraz dbała, do kiedy tylko mogła, o żydowskie noworodki. Zupełnie inaczej niż wcześniejsza położna – Niemka Klara, która zaraz po narodzinach topiła dzieci, tłumacząc, że i tak nie czeka je nic dobrego. Następnie wyrzucała je na pożarcie szczurom. Nic dziwnego, że po takich doświadczeniach obozowe matki nazywały Leszczyńską ,,aniołem”.

W swoim „Raporcie położnej z Oświęcimia” opublikowanym tuż po wojnie wspominała, że kobiety rodziły na piecu w fatalnych warunkach, wśród brudu, robactwa i szczurów. W swoich wspomnieniach położna opisywała, że noworodkom w obozie nie przysługiwały ani racje żywnościowe, ani jakiekolwiek ubrania, a kobiety musiały same zatroszczyć się o to, by dzieci miały chociażby coś, co mogło służyć jako pieluszka.

Z 18 na 19 stycznia 1945 r. przyszedł na blok porodowy SS-man i kazał wszystkim przygotować się do ewakuacji. Pani Leszczyńska ochrzciła szybko jeszcze kilkoro dzieci. Kobiety dobywały resztek sił, żeby tylko ustać na nogach. Było wśród nich wiele matek z maleńkimi dziećmi. Stały i czekały godzinami na mrozie, bez ubrania, w samych koszulach, z narzuconymi na plecy cienkimi, czarnymi kocami. Pocieszały się, że ewakuacja, to może jednak szansa ratunku. To była straszna noc. Najciężej chore i rodzące matki wiedziały, że muszą zostać. Bez nadziei przetrwania. Pani Leszczyńska, jej córka i doktor Konieczna zostały z nami. Bez wahania odrzuciły szansę ocalenia i pozostały z garstką bezbronnych do końca – mówi była więźniarka, Leokadia Niewiadomska

– wspomniała w rozmowie z Wp.pl była więźniarka Leokadia Niewiadomska.

Leszczyńska przetrwała. Zmarła w 1974 roku w rodzinnej Łodzi.

(7601)


Dołącz, porozmawiaj, wyraź swoją opinię. Grupa sympatyków strony Niezlomni.com

Redakcja serwisu Niezłomni.com nie ponosi odpowiedzialności za treść wypowiedzi zawartych w komentarzach użytkowników. Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu.
Jednocześnie informujemy, że komentarze wulgarne oraz wyrażające groźby będą usuwane.
Ładowanie komentarzy Facebooka ...

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.

*

Korzystając z formularza, zgadzam się z polityką prywatności portalu

This site uses Akismet to reduce spam. Learn how your comment data is processed.