Landscape

Po 72 latach odnaleziono wrak amerykańskiego okrętu. To był wielki cios dla USA pod koniec II wojny światowej i dramat setek ludzi. ,,Nagle ktoś strasznie wrzeszczał”

w Historia/II wojna światowa/Wiadomości ze świata


Zachęcamy do obserwowania strony na Twitterze

Tylko 317 osób przetrwało z liczącej ponad tysiąc osób załogi krążownika USS Indianapolis. Ludzie ginęli w przerażających okolicznościach, a kapitan okrętu popełnił w końcu samobójstwo, bo nie mógł znieść fali krytyki i ataków. Wrak statku odnaleziono po 72 latach. 

Do tragedii doszło w 1945 roku na Pacyfiku. Okręt USS Indianapolis po remoncie dołączył do operacji w pobliżu japońskiej wyspy Okinawa. Szybko musiał ponownie ruszyć do remontu, gdyż jeden z kamikadze – japońskich pilotów samobójców wleciał w rufę okrętu i dokonał poważnych zniszczeń, zabijając przy okazji 9 marynarzy. Po kolejnym remoncie USS Indianapolis został wytypowany do przewiezienia na wyspę Tinian na Pacyfiku najważniejszych elementów bomby atomowej Little Boy, która została zrzucone na Hiroszimę.

USS Indianapolis ruszył w ekspresowy rejs na Tinian, a jego największą ochroną miała być prędkość, która nie pozwoliłaby nikomu zaatakować okrętu. Dlatego nie przydzielono mu żadnej eskorty. Rozkazy zostały wypełnione. W 10 dni okręt przepłynął 10 tysięcy kilometrów, zatrzymując się tylko na kilka godzin na Hawajach, by uzupełnić zapasy.

Po udanej misji USS Indianapolis wrócił do regularnej służby. Został wysłany ku Filipinom, gdzie miał dołączyć do pancernika USS Idaho. Ruszył, ponownie bez eskorty, przez Morze Filipińskiego, które miało być bezpieczne. Nie było… Po północy 30 lipca w okręt uderzyły torpedy. Zostały wystrzelone z japońskiego okrętu podwodnego, któremu amerykański statek wypłynął idealnie na strzał. Już pierwsza torpeda pozbawiła USS Indianapolis dziobu. Woda wlewała się w zastraszającym tempie, więc komandor McVay III zarządził opuszczenie pokładu. Uratowało się około 900 osób, ale to był dopiero początek ich dramatu.

Marynarze, którzy ostatecznie przeżyli, wspominali, że do Filip mieli dotrzeć w dniu, kiedy nastąpił atak. Po tym jak znaleźli się w wodzie, spodziewali się wiec szybkiego ratunku. Problem w tym, że na Filipiny nie dotarł sygnał, że USS Indianapolis pojawi się w porcie. Dlatego nikt nie ruszył z pomocą dryfującym w kamizelkach ratunkowych i trzymających się szczątków okrętu ludzi. Drugiego dnia pojawił się problem. Rekiny, które przyciągnęła krew rannych.

Dookoła krążyły ich setki. Zwłaszcza wieczorami rozlegały się krzyki. Panowała cisza i spokój, a potem nagle ktoś strasznie wrzeszczał. Dostał go rekin

– wspomina jeden z tych, którzy przetrwali.

Pojawiły się halucynacje z powodu braku wody. Ludzie wariowali i nurkowali w poszukiwaniu okrętu, bowiem inni opowiadali, że przed chwilą byli na jego pokładzie i jedli lody.

Wybawienie przyszło czwartego dnia, gdy przy życiu pozostało niewiele ponad 300 osób, z których większość i tak odchodziła od zmysłów i była skrajnie wyczerpana. Ratunek nadszedł, bowiem załoga samolotu PV-1 Ventura zauważyła podczas rutynowego lotu wielką plamę ropy na oceanie. NA ratunek ruszyła, chociaż wysłano ją z oporami, bo nikt nie chciał uwierzyć w tę sytuację, łódź latająca PBY-1 Catalina. Jej dowódca zdecydował się, wbrew procedurom, wylądować w pobliżu rozbitków, by odgonić rekiny. Samolot został uszkodzony, ale 50 ludzi zostało uratowanych, a reszta zyskała trochę czasu. Kilka godzin później na miejsce zaczęły docierać okręty. W sumie uratowano 317 osób. Zginęło 889 marynarzy. Były to największe straty, jakie kiedykolwiek poniosła jednostka US Navy. To wstrząsnęło USA. Ruszyły rozliczenia Oskarżenia padały głównie pod adresem komandora McVaya III. Sąd wojenny szybko doszedł do wniosku, że dowódca nie był niczemu winny, ale został przeniesiony na stanowisko na lądzie, a potem na własną prośbę odszedł do cywila. Tam musiał nadal mierzyć się z oskarżeniami rodzin. Przez wiele lat. W końcu w 1968 roku nie wytrzymał i popełnił samobójstwo. W 2001 roku go zrehabilitowano i oczyszczono z jakichkolwiek podejrzeń.

(280)

Chcesz podzielić się z Czytelnikami portalu swoim tekstem? Wyślij go nam lub dowiedz się, jak założyć bloga na stronie.
Kontakt: niezlomni.com(at)gmail.com. W sierpniu czytało nas blisko milion osób!
Dołącz, porozmawiaj, wyraź swoją opinię. Grupa sympatyków strony Niezlomni.com

Redakcja serwisu Niezłomni.com nie ponosi odpowiedzialności za treść wypowiedzi zawartych w komentarzach użytkowników. Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu.
Jednocześnie informujemy, że komentarze wulgarne oraz wyrażające groźby będą usuwane.
Ładowanie komentarzy Facebooka ...

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.

*

Korzystając z formularza, zgadzam się z polityką prywatności portalu

This site uses Akismet to reduce spam. Learn how your comment data is processed.