„Wołyń”: Miarą tego filmu jest długość ciszy, która następuje po seansie. Ta trwała dobrych kilkanaście minut. Nikt nie odważył się wstać…

w Wiadomości z Polski


Zachęcamy do obserwowania strony na Twitterze

Miarą tego filmu jest długość ciszy, która następuje po seansie. Ta trwała dobrych kilkanaście minut. Wszyscy siedzieli w ciemności i nikt nie odważył się wstać. Nie było słuchać żadnych rozmów, zbyt głośnych oddechów. Tylko cisza. Pusta. Przerażająca cisza.

Film jest wstrząsający. Epatuje okrucieństwem. Jego oglądanie boli. Fizycznie. To, co dzieje się na ekranie, ta historia, którą Smarzowski prowadzi, dla mnie przypominała Jądro Ciemności, zwłaszcza w drugiej części filmu. Jądro Ciemności, ale w tej wersji, w której znamy tę opowieść z Czasu Apokalipsy. Zło, które wylewa się z ekranu w pewnym momencie jawi się już jako czysta, symboliczna groza. Zło pozbawione jest sensu. Pozbawione jest logiki. Brutalne. Budzące odrazę.

Film charakterystyczny dla reżysera, który w mistrzowski sposób pokazuje mroczną część naszej natury. Jednocześnie, jest to film mądry i w przerażający sposób piękny. Pomimo tego, że jest to film rozmontowujący od początku do końca jakąkolwiek narrację o przyjaźni i pojednaniu. Film pokazujący człowieka w czasie zarazy. Nie dający żadnej nadziei. Nie budujący mostów, choć sam reżyser chciałby swój film widzieć właśnie jako most pomiędzy dwoma narodami.

https://youtu.be/5WetxiRlkek

Ten film jest katharsis. Jest wypełnieniem białej, wstydliwej plamy.

Sam Smarzowski mówił, że w czasie kiedy kręcił swój film, świat skręcił mocno w prawo. Przemysław Gulda, niezawodny i nieoceniony dziennikarz działu kulturalnego Gazety Wyborczej dopytywał, czy reżyser się nie boi? Bo przecież jest się czego obawiać, zdaniem Przemysława, we współczesnej Polsce. Podnoszący głowę mroczny nacjonalizm Przemysław Gulda zauważył nawet w biało-czerwonych wpinkach, które rozdawano dziennikarzom przed seansem. Bał się również Błażej Kroplewski, który pytał Smarzowskiego czy na pewno dość dobrze zarysował w filmie to, że zło przecież nie ma sztandaru. I dziękował reżyserowi, w pierwszych słowach, że pokazał polskie akcje odwetowe. Że ich nie zabrakło. Odnosiłem wrażenie, że Błażej i Przemysław bardziej boją się sztandarów niż czegokolwiek innego. Zwłaszcza tego biało-czerwonego. Lęk przed nim jest większy niż lęk przed innym człowiekiem.

Najmądrzej zabrzmiał w tej całej dyskusji po filmie aktor grający ukraińskiego kochanka głównej bohaterki, który powiedział: „Ta historia jest bolesna, ale musiała zostać opowiedziana w imię prawdy. W moim kraju trwa teraz wojna, trwa wojna w Syrii i w wielu innych miejscach na świecie. Trzeba nazwać zło i przeciwko złu zaprotestować. Dopiero później można mówić przepraszam”.

Artur Ceyrowski

(5839)

Chcesz podzielić się z Czytelnikami portalu swoim tekstem? Wyślij go nam lub dowiedz się, jak założyć bloga na stronie.
Kontakt: niezlomni.com(at)gmail.com. W sierpniu czytało nas blisko milion osób!
Dołącz, porozmawiaj, wyraź swoją opinię. Grupa sympatyków strony Niezlomni.com

Redakcja serwisu Niezłomni.com nie ponosi odpowiedzialności za treść wypowiedzi zawartych w komentarzach użytkowników. Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu.
Jednocześnie informujemy, że komentarze wulgarne oraz wyrażające groźby będą usuwane.
Ładowanie komentarzy Facebooka ...

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.

*

Korzystając z formularza, zgadzam się z polityką prywatności portalu

This site uses Akismet to reduce spam. Learn how your comment data is processed.