Tomasz Lis w swoim programie ostatnio przepytywał gości o przyjęcie przez Polskę uchodźców. Zaproszeni mieli to samo zdanie co gospodarz. Ten podkreśla, że nieprzyjęcie ich to powód do hańby. Porównuje obecny kryzys migracyjny do sytuacji z II wojny światowej.
Zdaniem Lisa, odmawiając przyjęcia jakichkolwiek uchodźców, zdradzamy swoją przeszłość, moralność, honor, zdradzamy nie tylko potrzebujących pomocy, ale i samych siebie. Według Lisa, polski naród odwraca głowę od cierpiących.
Był czas honoru, teraz jest czas hańby
– podsumowuje Lis. Czyżby Lis naprawdę nie widział różnicy między obecną falą uchodźców, m.in. wykorzystywaną przez ISIS do przerzucania zamachowców-terrorystów do Europy a Polakami podczas II wojny światowej, którzy nie zamierzali się osiedlać w Iranie czy Indiach, tylko marzyli o powrocie do ojczyzny?
Wtórują mu jego goście.
Spośród uchodźców, którzy docierają do Europy mamy rocznie 100 tys. dzieci, z czego 33 tys. to sieroty. My mamy przyjąć siedem tysięcy. Przyjmijmy dzieci
– apeluje publicysta Szymon Hołownia, dodając w emocjonalnym tonie:
800, 700, pięćset osób naprawdę skrajnie chorych, naprawdę najmniejszych dzieci
Z kolei Ludwik Dorn postuluje budowę szerokiego frontu, który wymusi na rządzie przyjęcie uchodźców:
Moim zdaniem jest w tej sprawie możliwość zbudowania bardzo szerokiego frontu, nie tylko politycznego. Jeżeli pojawią się bardzo ciężko chore dzieci i realne ofiary wojny, to trudno będzie obozowi władzy mówić, że to są terroryści
(5985)
